sobota, 19 marca 2016

II - Ulica Pokątna

Reszta roku szkolnego mineła Adrianne całkiem normalnie. Została poinformowana, iż na następny rok do Szkoły Podstawowej Frenyorkon może już nie wracać, chodziła na treningi piłki nożnej, pływania i jeździła na zawody. Wytłumaczyła już nawet  Jacobowi, że przenosi się do szkoły z internatem... Taa... Ten czas minął jej normalnie, ale tylko dla osób patrzących na to z daleka. Zaś ona wykorzystując to, iż może jeszcze czarować umilała sobie ten czas korzystając z magii. Bawiła się przy tym świetnie, i teraz, siedząc w kuchni jędząc śniadanie w oczekiwaniu na ucznia, który zaprowadzi ją na Ulicę Pokątną cały czas się ekscytowała.
Zjadła naleśniki w błyskawicznym tempie i usiadła na kanapie sięgając po książkę. Ledwie przeczytała jedną stronę to już ją odłożyła. Nie była nudna, ale dziewczyna nie mogła po prostu się niczym zająć.
Wreszcie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Brunetka wstała uradowana i otworzyła je...
-Cześć. Nazywam się Daniel Bott - przedstawił się chłopak stojący w progu.
Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Miał blond włosy i szare oczy. Ubrany w niedopasowane mugolskie ciuchy. Na jej oko był starszy od niej o ok. 5 lat.
-Hej. Adrianne Wright - powiedziała nieśmiało.
-Dobra. Masz klucz do Banku Gringotta - podał zdezorientowanej dziewczynie złoty klucz. - Teleportuję cię na Pokątną. Pójdziesz do Gringotta. Podasz kluczyk i powiesz, że chcesz się dostać do skarpca Wright'ów. Kupisz wszystkie rzeczy i posiedzisz sobie w Lodziarni czy gdzieś. Spotkamy się o 12  w kawiarni ,,Pod skarpą''...
-Mogę iść sama? - spytała z niedowierzaniem.
-Taa... nie mów McGonagall, bo mnie zabiję... - powiedział zaniepokojony.
-O to się już nie martw - zapewniła z uśmiechem, a chłopak odetchnął i powiedział:
-Złap mnie za rękę
Czarnowłosa dotknęła ręki chłopaka i poczuła jak jej nogi odrywają się gwałtownie od ziemi wraz z uczuciem niemiłego skurczu w żołądku.
Nagle poczuła grunt pod nogami i zobaczyła Ulicę Pokątną. Spojrzała za siebie i dostrzegła, że chłopak już się teleportował. Znów spojrzała na ulicę.
Znajdowało się tam mnóstwo kolorowych sklepów. Na każdej wystawie było co innego tak, że nie wiedziała gdzie patrzeć.
MIEDZIANE, MOSIĘŻNE, CYNOWE, SREBRNE - SAMOMIESZALNE - SKŁADANE - głosił szyld nad najbliższym sklepem. Obracała głowę we wszystkie strony, starając się zobaczyć wszystko: sklepy, wystawione przed nimi towary, ludzi robiących zakupy. Ciche pohukiwanie dobiegało z ciemnego sklepu z szyldem, na którym było napisane: CENTRUM HANDLOWE EEYLOPA - SOWY - PUCHACZE, SYCZKI, WŁO-CHATKI, USZATKI ŚNIEŻNE.
Były też sklepy z szatami, sklepy z teleskopami i dziwnymi, srebrnymi instrumentami, witryny pełne beczułek ze śledzionami nietoperzy i oczkami węgorzy, stosy ksiąg z zaklęciami, pióra, zwoje pergaminu, butelki z magicznymi napojami, globusy...
Wreszcie zobaczyła śnieżnobiały budynek na końcu ulicy na którym wygrawerowano: Bank Gringotta.
Powoli ruszyła w jego kierunku cały czas się rozglądając.
Weszła do środka i podeszła do jednego z goblinów przypominając sobie instrukcje Daniela.
-Chciałabym dostać się do skarbca Wright'ów.
Goblin spojrzał na nią znad księgi.
-A ma panienka kluczyk? - spytał podejrzliwie.
Zakłopotana włożyła rękę do kieszeni i wyjęła klucz podając go goblinowi.
-Wydaje się w porządku - mruknął. -Bogrod! Zaprowadź pannę Wright do jej rodzinnego skarbca!
Goblin stojący przy jednej z wag podbiegł do czarnowłosej i skinięciem głowy wskazał na wagonik.
W zawrotnym tempie dotarli pod skrytkę i już po chwili dziewczyna stanęła po środku niej.
W skrytce znajdowały się zaś 3 kupki: najwięcej było srebrnych monet, później brązowych, a na końcu, złotych.
-Galeony to te złote - odezwał się niespodziewanie goblin. -Sykle to te srebrne, a Knuty brązowe. Siedemnaście srebrnych syklów to jeden galeon, a dwadzieścia jeden knutów to sykl.
-Och... dziękuję - powiedziała zakłopotana Adrianne i zaczęła wpakowywać pieniądze do sakiewki.
Po wyjściu z podziemi opuściła bank udając się na zakupy, a miała do kupienia dużo.
Na początku weszła do 'apteki' gdzie kupiła składniki do eliksirów. Jako drugi sklep odwiedziła Madame Malkine. Później zakupiła kociołek, sowę o ognistym kolorze, księgi i inne. Kupiła już wszystko. Oprócz różdżki.
Z podekscytowaniem pchnęła drzwi sklepu Ollivandera.
Ledwie weszła do sklepu, a już zobaczyła stosy prostokątnych pudełek...
-Dzień Dobry, panno Wright - podskoczyła słysząc głos. - Dąb, włókno ze smoczego serca, osiem cali, znakomita do zaklęć - tak... twój ojciec wybrał świetną różdżkę - zza regałów w sklepie wyłonił się staruszek.
-Dzień Dobry. Chciałabym kupić różdżkę - powiedziała niepewnie, a staruszek bez słowa zniknął z powrotem zza regałami. Po krótkiej chwili wrócił trzymając w ręku prostokątne pudełko. Otwierając je podając czarnowłosej magiczny patyk.
-Proszę spróbować!  Klon, pióro feniksa, 16 cali, dosyć twarda.
Machnęła różdżką, a Ollivander od razu ją wyrwał mrucząc: Nie, to nie ta...
-Może ta. Jemioła, włókno z ogona jednorożca, 13 cali, idealna do rzucania uroków.
Dziewczyna znowu machnęła różdżką, a biurko odsunęło się z hukiem.
-Nie, to też nie ta...
Próbowała jeszcze dwie różdżki aż wreszcie...
-Sosna, włókno ze smoczego serca. 14 i pół cala. Doskonała do kamuflażu.
Wzięła różdżkę do ręki. Poczuła mrowienie w palcach. Wiedziała, że to właśnie ta. Machnęła, a z różdżki wytrysnęły delikatne, złote iskry.
-Świetnie! 8 galeonów się należy! - powiedział staruszek.
Zapłaciła i wyszła poszukując owej wspomnianej przez chłopaka lodziarni.
W końcu weszła do owej lodziarni Floriana Fortescua.
-Dzień Dobry - powiedziała podchodząc do lady.
-Dobry, dobry - powiedział wesoło właściciel - W czym mogę służyć?
-Ile kosztuję 1 gałka lodów?
-Sykl.
-To poproszę 2 gałki lodów jagodowych - oznajmiła czarnowłosa kładąc 2 sykle. Po chwilii jednak powiedziała jeszcze:
-I tą gazetę
-Za Proroka Codziennego 5 knutów.
Wygrzebała pięć brązowych monet i ponownie podała je właścicielu sklepu biorąc gazetę do ręki.
Pan Florian nałożył jej lodów na wafelek, a ona usiadła przy stoliku w ogrodzie.
-Patrzcie! - usłyszała. -To nowy Nimbus 1500!
Spojrzała w tamtą stronę.
Na witrynie w sklepie Miotlarskim była wystawiona nowiutka miotła.
Wzruszyła ramionami i otworzyła Proroka na pierwszej stronie. Od razu w oczy uderzyło ją ruszające się zdjęcie młodego, zaniedbanego mężczyzny.
Z zaciekawieniem zaczęła czytać:
SYRIUSZ BLACK JUŻ OD TRZECH LAT W AZKABANIE!
Syriusz Black już trzy lata temu został skazany bez procesu do więzienia czarodziejów - Azkabanu na dożywocie. Zdradził on miejsce pobytu Potterów  (patrz str.6), zabił Petera Pettigrew oraz 14 mugoli.
,,Po Pettigrewie znaleźliśmy tylko palec! O to, jak Black go rozwalił!'' - mówi dyrektor biura aurorów, Rufus Scrimgeour. Utrzymuje się, że więźniowie Azkabanu przy strażnikach, dementorach po jakimś czasie tracą zmysły. Zastanawiające jest jednak to, że Black jest w pełni zdrowy na umyśle...
Adrianne przerwała czytanie oszołomiona.
,,Utrzymuje się, że więźniowie Azkabanu przy strażnikach, dementorach po jakimś czasie tracą zmysły'' - przypomniała sobie.
Jak można być tak okrutnym by zsyłać w takie miejsce kogokolwiek?
Spojrzała na zegarek liżąc resztkę lodów - 11:50.
Szybko wstała od stolika, zabrała torbę i podbiegła pod kawiarnię gdzie już czekał na nią Daniel.
-A mówią, że dziewczyny się nie spóźniają - wymamrotał blondyn. - Złap mnie za rękę.
Dotknęła dłoni blondyna i znów poczuła niemiłe uczucie w żołądku...
                             ***
Witam, czytelnicy!
Spóźnionych, wesołych Świąt Wielkanocnych! :D
Mam nadzieję, że rozdział się wam w miarę podobał i dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny :)
Następny rozdział prawdopodobnie za ok. 2 tygodnie.
Pozdrawiam :*
Nicolette

2 komentarze:

  1. Dobra,dobra! Coś mi tu nie pasi! Na górze napisane, że dodano to w dniu 19 marca, a jak wczoraj tu zaglądałam nic nie było! Czyżby mój laptop zwariował?
    Rozdział super, bardzo dobrze piszesz jak na "nową" w blogsferze.
    Ciekawe jak Adri będzie poznawać Hogwart. Mam pytanie czy Daniel jeszcze się pojawi czy nie? Bo nie wiem czy mogę snuć o nim plany :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to mój telefon i komputer wariują... nie wiem czemu, ale nie mogę zmienić tej daty, a na kompie i telefonie mam poprawną datę :/ Co do Daniela - pojawi się nadmiarnie dopiero później troszkę ;)
      Pozdrawiam

      Usuń